Wizja człowieka integralnego w homiliach św. Grzegorza Peradze

06.12.2017 | PDF
Wizja człowieka integralnego w homiliach św. Grzegorza Peradze
Postać świętego archimandryty Grzegorza Peradze (1899-1942) jest zazwyczaj kojarzona z ważnymi osiągnięciami na niwie nauk historycznych[1]. Wybitny znawca literatury starogruzińskiej i wczesnochrześcijańskiej, historyk Kościoła i monastycyzmu gruzińskiego, wykładowca patrologii w Studium Teologii Prawosławnej Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1933-1939, poliglota i poeta, nigdy jednak nie uważał się za teologa. Pisał o sobie: „Właściwie to nie jestem teologiem. Nigdy bowiem nie przykładałem wagi do dyscyplin ściśle teologicznych. Dogmatykę studiowałem tylko dlatego, że musiałem, by później zdać egzamin. Również problematyka chrześcijańskiego światopoglądu i jego konfrontacji z innymi religiami i nowoczesnymi prądami duchowymi – określana mianem apologetyki – nie była mi bliska. Nigdy nie darzyłem nadmierną miłością teologii systematycznej”[2].
Faktycznie, Grzegorz Peradze nigdy nie napisał traktatu o charakterze stricte teologicznym. Nie oznacza to jednak, że jego twórczości brakuje waloru teologiczności. W szczególny sposób nasycone teologią są jego kazania oraz utwory poetyckie. Również podejmowane przez niego inicjatywy badawcze są świadectwem ogromnego zaangażowania archimandryty w dążeniu do ukazania prawdy, co także jest powołaniem i zadaniem teologa. Odkrywanie prawdy historycznej i głoszenie Bożej prawdy o człowieku to ściśle ze sobą związane motywy twórczości gruzińskiego męczennika Auschwitz. Stanowią one przykład fenomenalnej umiejętności wsłuchiwania się zarówno w echo historycznych wydarzeń, jak i odczytywania głosu Boga, obecnego w sercu człowieka[3]. Kluczowe znaczenie ma tutaj jednak wizja człowieka, który staje się człowiekiem integralnym tylko wtedy, gdy realizuje określone mu przez Boga powołanie. Tylko taki człowiek może być „pokój czyniącym” (zob. Mt 5, 9)[4] świadkiem Chrystusowej Ewangelii, która niesie pokój wszystkim ludziom.
 
Człowiek integralny w homiliach świętego Grzegorza Peradze
 
Rozważania świętego Grzegorza na temat człowieka, sensie, celu i sposobie jego istnienia, są zawarte w różnych pismach jego autorstwa. Najwięcej z nich znajduje się w Komentarzu do modlitwy «Ojcze nasz» zatytułowanym Sens prawdziwego obywatelstwa[5]. Komentarz stanowi zbiór jedenastu kazań wygłoszonych przez gruzińskiego archimandrytę przy różnych okazjach w latach 1932-1933. Wiele z zawartych tam wątków teologiczno-antropologicznych zostało wcześniej zasygnalizowanych w jego wcześniejszym Kazaniu,wygłoszonym w dniu 31 maja 1931 roku w Paryżu podczas pierwszej liturgii sprawowanej przez niego w języku gruzińskim[6]. Można zaryzykować postawienie tezy, że paryskie Kazanie było swoistym manifestem działalności świętego Grzegorza na niwie naukowej i duszpasterskiej. Nakreślonym w nim priorytetom pozostał on wierny do śmierci w KL Auschwitz. Wiele interesujących i inspirujących wątków na temat człowieka można odnaleźć także w kazaniu poświęconym pamięci Szoty Rustawelego – wielkiego gruzińskiego poety epoki Średniowiecza, które zostało wygłoszone w Katedrze p/w św. Marii Magdaleny w Warszawie w dniu 11 grudnia 1937 roku z okazji 750-ej rocznicy napisania przezeń poematu pt. Rycerz w tygrysiej skórze[7]. Na uwagę zasługuje także Kazanie na Święto Bożego Narodzenia, chociaż – jak zaznaczył sam kaznodzieja – „w jego centrum znajduje się nie człowiek, nie życie ludzkie, ale sam Chrystus”[8], czyli wydarzenie Wcielenia Syna Bożego, rozpoczynające nową erę ludzkiej historii i nową erę życia ludzkości[9].
Warto zauważyć, że rozważania święty Grzegorza Peradze na temat człowieka nie mają jednak charakteru refleksji systematycznej. Odzwierciedlają one raczej charakterystyczną dla prawosławnej antropologii niechęć do ujmowania człowieka w sposób fragmentaryczny. „W ujęciu prawosławnym – stwierdza ksiądz Henryk Paprocki – antropologia ma za zadanie bronić człowieka i jego godności. Problem człowieka jest centralnym dla świadomości naszej epoki, ale prawosławie nie dąży do jednolitego rozwiązania tego zagadnienia”[10]. Do takiego rozwiązania nie dąży także Grzegorz Peradze. Jego rozważania odnoszą się do całej, stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, osobowej humanitas człowieka, „z duszą i ciałem, rozumem i wolą, zdolnej do świadomego wyboru i przekraczania swojej własnej natury, aby zjednoczyć się z Bogiem”[11]. Owa humanitas manifestuje się w codziennych wyborach osobistych człowieka, a także na płaszczyźnie jego życia rodzinnego i zawodowego. Człowiek – jak stwierdził Mikołaj Bierdiajew – nie zbawia się bowiem w pojedynkę[12]. Przestrzenią dążenia ludzkiej ikony do jej Archetypu jest także życie wspólnotowe: w Kościele, społeczeństwie, narodzie. Aby to było możliwe człowiek powinien nauczyć się „dostrzegać tajemnicę Boga w twarzy bliźniego”[13]. Podobny program swojego działania jako kapłana i duszpasterza, program nauki „dostrzegania tajemnicy Boga w twarzy człowieka”, zapowiedział św. Grzegorz podczas wspomnianego powyżej Kazania paryskiego i rozwinął w Komentarzu do modlitwy «Ojcze nasz». Nie jest to nic innego, jak program budowania człowieka integralnego, czyli człowieka pragnącego realizować ideał zbawczego i niosącego pokój powołania do bogoczłowieczeństwa.
W pierwszych zdaniach paryskiego Kazania,  nawiązując do serii homilii na temat Modlitwy Pańskiej, archimandryta Grzegorz stwierdza: „Przedmiotem poprzednich kazań był człowiek, charakterystyka życia człowieka, które chociaż nie było i nie jest nieludzkim, to jednak nie było chrześcijańskim, czyli takim, jakie ukazuje nam Zbawiciel, Jego Ewangelie i święty Kościół. Z tego też powodu takie życie ludzkie nie przynosiło owoców, godności i wieczności, nie miało bowiem mocnego fundamentu. Próbowałem ukazać życie takiego człowieka przed waszymi oczyma nie w sposób teoretyczny, ale na podstawie dobitnych przykładów. Mówiłem tylko to, co mogło znaleźć oddźwięk w waszej duszy lub w życiu”[14]. Chociaż powyższe słowa skierowane były do Gruzinów przebywających na emigracji we Francji w połowie lat 30-tych XX wieku, diagnoza archimandryty ma charakter uniwersalny i dotyka kondycji duchowej współczesnego człowieka. Stwierdzenie, że życie człowieka, chociaż nie można go nazwać nieludzkim, to jednak nie zasługuje też na to, aby je nazwać chrześcijańskim, brzmi zatrważająco. Skoro – jak pisał Tertulian – każda dusza jest ze swej istoty chrześcijańską”[15], to ci, którzy noszą miano chrześcijan, ale żyją nie po chrześcijańsku, dokonują autodestrukcji. „Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać” (Mk 3, 24-25).
Głosząc człowieka integralnego archimandryta Peradze stwierdza ponadto, że ludzkie działania przyniosą godne owoce tylko wtedy, gdy będą osadzone na trwałym fundamencie, na którym jest zbudowane całe nasze człowieczeństwo. Człowiek integralny, działając w zgodzie z własną naturą, jest autentyczny i aktualizuje w sobie pokój Boży. Jego działania są zgodne z wolą Bożą i dlatego są skuteczne. Zachodzi synergia, urzeczywistnia się działanie Bosko-ludzkie, bogoczłowiecze. Dopiero taki człowiek staje się „czyniącym pokój”, gdyż potrafi współdziałać z Bogiem w zaprowadzaniu pokoju w samym sobie, partycypować w Jego stwórczych energiach. Dzięki nim człowiek zyskuje „moc działania, mądrość i rozum, pokorę i zdecydowanie, miłość nawet do wrogów, zrozumienie i uznanie bliźniego swego, (…) daje możność rozróżnienia tego, co nieśmiertelne od tego, co poddane śmierci, przemijającego od nieprzemijającego, sprawy godnej walki, dążenia i ofiary od sprawy niewartej walki, ani dążenia, ani też ofiary”[16]. Wówczas człowiek staje się świadkiem i „strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7, 38). Jednym z tych strumieni jest orędzie pokoju zbudowanego na wierze w Boga, pokoju „w Duchu i prawdzie” (J 4, 23). Dlatego archimandryta próbuje „ukazać życie takiego człowieka (…) nie w sposób teoretyczny, ale na podstawie dobitnych przykładów”[17]. Wzorem świętych Ojców pustyni, w prostocie swego przekazu stawia trafną diagnozę kondycji duchowej człowieka. Jak sam zaznacza, nie teoretyzuje, lecz odnosi się do praktycznej strony życia i jest przekonany, że tylko ewangeliczne świadectwo autentycznie przemawia do ludzi.
Święty Grzegorz niewzruszenie stoi na stanowisku, że ludzkie czyny ujawniają sposób odczytania przez człowieka tajemnicy swego człowieczeństwa. Przez czyny objawia się wiara człowieka, gotowość za przyjęcie Bożej prawdy i podążania za nią. Ortodoksja bez ortopraksji jest bezużyteczna, gdyż „wiara bez uczynków jest bezowocna” (Jk 2, 20). W pewnym sensie miarą integralności człowieka jest zatem poziom zawierzenia Chrystusowi, czego wyrazem jest świadectwo o Nim, nie tylko przez samym sobą. Człowiek, będąc owieczką na pastwisku owiec Chrystusowych, coraz bardziej uświadamia sobie swoją rolę wynikającą ze swego powołania do przemieniania świata zgodnie z zamysłem Bożym. Staje się – używając określenia Martina Heideggera –„pasterzem bycia”[18], czyli troskliwym i współdziałającym z Bogiem opiekunem istnienia swojego i innych – istnienia pojmowanego jako objawienie Bożej chwały[19]. W tym kontekście wyjątkowo mocno brzmi nawiązanie świętego Grzegorza do postaci pasterzy z Betlejem, którzy byli pierwszymi świadkami narodzenia naszego Zbawiciela. „Pasterze – pisał on – byli pierwszymi, którzy poczuli, zobaczyli, zrozumieli i poszli za dźwiękami anielskiego śpiewu. (…) Pasterze usłyszeli anielski śpiew «Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, w ludziach upodobanie ku dobremu» – i nauczyli tej pieśni ludzi. A jest to pieśń, której każda litera jest na wagę złota. Jej głęboki sens i wspaniałość, przenikliwość i moc, kształtują i przemieniają człowieka oraz ludzkie społeczeństwo”[20].
Owo „poczucie”, o którym pisze męczennik i „usłyszenie” anielskiego śpiewu to otwarcie serca i umysłu na Bożą prawdę objawioną światu. Jest to wezwanie, aby stać się „pasterzem bycia” na miarę chrystusową, człowiekiem „czyniącym pokój”, mającym „upodobanie ku dobremu”. Taki człowiek może uczyć innych ludzi śpiewać pieśń Chwały Bożej i obudzić w nich świadomość, że każdy z nich jest ukoronowaniem stworzenia stworzonym na obraz i podobieństwo Boże, a więc najpiękniejszą pieśnią Boża – pieśnią nad pieśniami. Dążenie do bycia taką pieśnią to droga do urzeczywistnienia człowieka integralnego. „Życie pasterzy jest pieśnią i pierwotną poezją, które Kościół wprowadził do kanonu swoich świętych ksiąg i nazwał Pieśnią nad Pieśniami”[21]. Nauczanie ludzi „pieśni Bożej”, pieśni pokoju, jest jednym z ważniejszych punktów programu duszpasterskiego świętego Grzegorza. Na mocy kapłaństwa powszechnego wszystkich wiernych Kościoła stanowi także jeden z celów życia chrześcijanina w świecie. „Jezus Chrystus przychodzi do serca każdego człowieka i prosi o danie mu schronienia. (…) Jest to szczęście tego człowieka, który zrozumie Jezusa i otworzy przed Bożym Słowem drzwi swego serca, czyniąc z samego Boga swego Przyjaciela i Towarzysza swego życia”[22].
Dla świętego archimandryty Grzegorza bardzo często słowa pieśni wychwalającej Boga to słowa modlitwy. Człowiek, który się modli, sam staje się modlitwą. „Modlitwa – pisał on – jest całym światem w sobie, a kto ma dom w tej krainie, ten wie, że bez modlitwy duchowe istnienie człowieka jest tak samo niemożliwe, jak życie cielesne bez chleba i powietrza. Człowiek, który nie modli się lub za którego nie modlą się, zostanie zniszczony i skruszony, upadnie i stanie się ofiarą przemijania i prochu ziemi”[23]. Zdaniem świętego męczennika modlitwa prowadzi do poznania samego siebie i rozpoznaniu złożonego w człowieku zamysłu Bożego[24]. „Proszę – zwraca się do słuchających go wiernych – abyście modlili się za mnie, abym potrafił swoimi słabymi siłami chociaż w małym zakresie osiągnąć ten cel, żeby Pan Bóg pomógł mi, gdy ludzkie chwile zwątpienia i walki ogarną mnie, aby dał mi ducha miłości, ducha cierpliwości i taki język, który rozpali w Was ogień”[25].
Według św. Grzegorza kluczem do odkrywania prawdy o człowieku jest także poznawanie objawionej prawdy o Bogu. Związek człowieka ze Stwórcą stanowi przedziwną i trudną do pojęcia tajemnicę, która jest zawarta w obrazie i podobieństwie Bożym w człowieku. Podobnie jak ojcowie patrystyczni święty Grzegorz przyjmuje w tej kwestii postawę charakterystyczną dla teologii apofatycznej. Zachwyca się on człowiekiem i posiadanymi przez niego zdolnościami, dzięki którym może on realizować plan miłego Bogu dążenia do doskonałości. Okazją do rozważań na ten temat jest zachwyt nad postawą bohaterów poematu Szoty Rustawelego pt. Rycerz w tygrysiej skórze, o którychpisał: „Są oni nie tylko ludźmi najpiękniejszymi fizycznie, czy też duchowo, ale pomimo tej piękności duszy dążą do jeszcze większej doskonałości, do większych stopni rozwoju ducha. Ideał podany nam w Ewangelii przez Pana naszego Jezusa Chrystusa – «Bądźcie doskonałymi, jak Ojciec wasz niebieski jest doskonałym» (Mt 5, 48) – przechodzi czerwoną nicią przez cały poemat”[26]. W innym zaś miejscu stwierdził: „Duch człowieka, wieczny duch, dla którego nie ma zakreślonych granic i dla którego nie istnieją przeszkody, żyje z tych samych przesłanek i czerpie z tego samego źródła: poszukuje Boga, wiecznej Jego prawdy i przetwarza tę prawdę dla codziennego życia”[27]. Tutaj, podobnie jak w Kazaniu na Święto Bożego Narodzenia, można zauważyć pochwałę dążenia do jak najbardziej harmonijnego wyśpiewania Pieśni Bożej o człowieku i Jego stworzeniu. Poszukiwanie Boga i prawdy Bożej jawi się jako cel i zadanie każdego człowieka. Tylko w Bogu człowiek może zjednoczyć się ze sobą i innymi ludźmi. Człowiek, w świetle Bożej prawdy i włączony w przygotowane dla niego misterium zbawienia[28], nie jest już osamotnioną i zagubioną jednostką, której władze są oddzielone jedna od drugiej, a ich hierarchia zachwiana. Zdaniem św. Grzegorza dążenie do doskonałości jest przeżyciem religijnym i „wpatrywaniem się we własną duszę”, któremu powinna towarzyszyć pokora, „odczucie własnej nicości, niemożliwości uczynienia czegokolwiek bez łaski Bożej, która wypełnia naszą pustkę, wysusza pustynię będącą w nas”[29].
W powyżej cytowanych słowach o duchu człowieka, który jest wieczny i nie ma dla niego zakreślonych granic, archimandryta Grzegorz Peradze wyraża prawdę, że człowieka nie da wyjaśnić się w granicach tego, co ludzkie. Gwarantem jego integralności nie jest on sam, lecz Bóg, który złożył w nim swój obraz. Dlatego, kiedy człowiek odwraca się od Boga traci panowanie nad własną naturą, staje się jednostką – atomos, w której następuje rozbicie tej natury. Innymi słowy taki człowiek doświadcza ontologicznej dezintegracji, która przenosi się także na jego życie w ludzkiej społeczności. W kazaniu Kim jest dla nas Szota Rustaweli Grzegorz Peradze pisał: „Dążenie do większej doskonałości, umiłowanie światła, słońca i prawdy, (…) miłość do sfer nadziemskich, stanowią wielkie bogactwo każdego człowieka. Uszlachetniają one nie tylko kto jest obywatelem jakiegoś mocarstwa, ale i tego, kto nic nie posiada. (…) Czynią one takiego człowieka, nic nie posiadającego i biednego, bardziej wartościowym w oczach Boga i ludzi uczciwych, niż pełnego pychy i szyderstwa człowieka, który myśli, że coś posiada, lecz sam przez swoje postępowanie raczej marnuje to, co posiada. (…) Człowiek kłamliwy i obłudnik nie tylko nie odziedziczy królestwa niebieskiego, ale i na ziemi nie stworzy nic wielkiego, nic potężnego, nic trwałego. Bóg jeszcze nigdy w dziejach nie posługiwał się ludźmi obłudnymi; takich ludzi nigdy On nie czynił godnymi swych celów, swej misji i swej prawdy”[30].
 
Ojczyzna i naród – środowisko integracji człowieka
 
Rozważania archimandryty Grzegorza Peradze na temat człowieka są zawsze osadzone w konkretnym kontekście sytuacyjnym lub historycznym. W swoich kazaniach najczęściej dotykał on problemów, z którymi borykała się społeczność gruzińska na obczyźnie. Jako duszpasterz emigracji był mocno zaangażowany w sprawy swego Kościoła i narodu. Nawoływał do odnowy duchowej, podkreślał nierozerwalny związek narodu i Kościoła. „Kiedy Kościół modli się lub mówi o ojczyźnie, to nie ma na uwadze przede wszystkim świątyń, gruzińskiego słońca, gór lub pól, ale człowieka i jego dobrą wolę, która wszystko to tworzy, chroni, uduchowia, strzeże i broni. Kiedy Kościół mówi o człowieku, to ma na myśli przede wszystkim jego osobę, która czuje testament przodków i rozumie język swojej ojczyzny, która uświadamia sobie własną odpowiedzialności wobec życia, wobec testamentu, i stara się w swoim rozwoju choćby o jeden krok posunąć się do przodu na dowód swojej odpowiedzialności. Kościół podtrzymuje takiego człowieka oraz pomaga mu wykonać ten testament: poszukiwanie Boga i poszukiwanie Królestwa Bożego oraz Światłości Bożej w tym świecie”[31].
Takimi słowy archimandryta usiłował wyrwać swoich rodaków z marazmu i obudzić w nich siły duchowe, które pozwolą Gruzinom nie tylko przetrwać, ale pielęgnować ich dziedzictwo narodowe z dala od Ojczyzny. „Na emigracji – podkreślał on – zawsze doprowadza się do końca podsumowanie duchowego życia narodu. Weźmy sobie jako przykład emigrację gruzińską w Moskwie, która podarowała naszemu narodowi Biblię, wielkie dzieło kulturowe XVIII wieku[32]. (…) Żydzi w niewoli babilońskiej podarowali swemu narodowi prawa Starego Testamentu, to znaczy zsumowali całą pracę kulturową poprzednich epok. Grecy swoją filozofię stworzyli na obczyźnie (…) , co uczyniło ich nieśmiertelnymi. Emigracja nie ma potencji twórczej, ona jest podsumowaniem, zsyntezowaniem całej pracy, która wcześniej została wykonana w ojczyźnie”[33].
Aby więc dotrzeć do serc swoich rodaków święty męczennik wiele mówił i pisał o ojczyźnie, opiewał piękno gruzińskiej ziemi i zachwycał się gruzińskim językiem. Bardzo często odwoływał się do wydarzeń historycznych, całokształtu spuścizny kulturowej i bogactwa duchowego Gruzji[34]. W swoich rozważaniach na temat ojczyzny zawsze jednak ma na celu ukazanie szerszej perspektywy teologiczno-antropologicznej. Homilie z cyklu Sens prawdziwego obywatelstwa ukazują człowieka, którego trud pracy na rzecz ziemskiej ojczyzny może być owocny tylko wtedy, gdy poprzez swoje działania urzeczywistnia to, co jest jego powołaniem jako ikony Trójcy Świętej. Ziemska ojczyzna jest dla świętego męczennika środowiskiem realizacji integralnego człowieczeństwa, czyli człowieczeństwa na sposób Boży. „Największa męka – tłumaczy – nie w tym, że zostałeś wypędzony z Ojczyzny, to nie jest największa kara Boża, ale to, gdy ty pozbawiasz się ludzkiej godności i honoru”[35]. Człowiek, który prawdziwie miłuje ojczyznę i uważa się patriotą, powinien budować na fundamencie, który zagwarantuje nie tylko jej trwanie, ale i rozwój ojczyzny. Tą opoką jest Bóg i prawda Boża. „Pierwszym słowem modlitwy Jezusa Chrystusa jest «Bóg» i tak samo pierwszym słowem owczarni Jezusa Chrystusa powinno być słowo «Bóg», gdyż celem życia obywatela i obywatelstwa powinien być Bóg. (…) Jeśli pierwszym słowem modlitwy człowieka lub narodu jest coś innego, nawet coś takiego jak ojczyzna, patriotyzm, praca oraz walka o wolność i rozwój ekonomiczny kraju, to nie jest to właściwe słowo. W tym celu, żeby życie i pomyślność – także pomyślność i rozkwit jego ojczyzny – były owocne, autentyczne i trwałe, człowiek powinien podporządkować swoje dążenia wyższej zasadzie. Tą wyższą zasadą jest w tym przypadku Bóg. Człowiek powinien swoje życie umieścić w tej wielkiej koncepcji, podporządkować swoje działania i życie tej koncepcji, której dobro i moc nie mają żadnych granic, której niebo okrywa sobą całą ziemię, która każdemu celowi człowieka – bez względu na jego lokalność ograniczoność – nadaje znaczenie uniwersalne i nieprzemijające. Człowiek i naród, którzy tak postępują, znajdują cel życia i cel działalności (…), a światopogląd tego narodu i jego punkt widzenia wznoszą się ponad błahostki i rzeczy drugorzędne, ten zaś wzniosły światopogląd wznosi i uszlachetnia nawet szczegóły życia”[36].
Człowiek, który prawdziwie miłuje swoją Ojczyznę, nie może zatem deprecjonować dobrych uczuć i pragnień członka innego narodu. Powinien raczej starać się je rozumieć i uszanować, gdyż „inne kraje też mają swoje piękno, niewypowiedziane piękno duchowe, które czuje, widzi i przeżywa tylko ten, dla kogo ten kraj jest ojczyzną”[37]. Na płaszczyźnie międzyludzkiej, miłość do swojej ojczyzny i narodu jest więc autentyczna dopiero wtedy, gdy towarzyszy jej miłość do drugiego człowieka, członka innego narodu. Tylko taki człowiek, który miłuje, czyli „nosi w sobie ogień Boży”[38], może zwiastować i czynić pokój. Wypełnienie tego „testamentu miłości i pokoju”, który „przede wszystkim ma charakter duchowy, religijny i kulturowy” [39], było, zdaniem świętego męczennika, paszportem niebiańsko-ziemskiego obywatelstwa. Takie święte obywatelstwo „wymaga świadomości, szacunku, wymaga zrozumienia, myślenia, odwagi, rozumu, (…) rozpatrzenia przedmiotu jasnym spojrzeniem, przewidywalności, rozwagi, pokory, która nie jest cechą niewolnika, ale człowieka oświeconego, zrozumienia cudzej myśli i zdolności poszukiwania, i docenienia w człowieku człowieczeństwa”[40]. Świadectwo takiego obywatelstwa często wymaga ofiary, co też stało się udziałem archimandryty Grzegorza w hitlerowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz. „Obywatelstwo – proroczo pisał on – jest złożeniem siebie w ofierze, spaleniem samego siebie, aby dać światło innemu, (…) gdy inni wolą trwać w ciemności i w błocie. (…) Treścią obywatelstwa jest życie, życie autentyczne, i Jezus Chrystus przyszedł na świat w tym celu, aby nauczyć człowieka życia i sposobu korzystania z tego, co posiadamy”[41]. Innymi słowy Zbawiciel przyszedł po to, aby nauczyć nas bycia człowiekiem integralnym, zdolnym realizacji powołania człowieka do przemieniania siebie samego i otaczającego świata zgodnie z zamysłem Bożym. Taki człowiek – pisał on – ma nie tylko ojczyznę, ograniczoną geograficznie, ale i tę, którą każdy z nas nosi w sobie, ojczyznę bardziej ukrytą i wymagającą ciągłej troski”[42]. Jest nią nasze, stworzone na obraz Boży człowieczeństwo. I dalej św. Grzegorz stwierdza: „Jeśli ktoś strzeże siebie samego, to strzeże też swojej ojczyzny. Taki człowiek ma nie tylko powołanie religijne, aby stać się podmiotem Bożym, sprawdzić swoje życie i obywatelstwo, swojemu małemu życiu nadać cechy wielkie. Taki człowiek niesie też pokój i inne skarby”[43].
 
Kapłan-męczennik Grzegorz Peradze – człowiek integralny i człowiek pojednania
 
Całe życie i droga naukowa Grzegorza Peradze jest świadectwem posłuszeństwa woli Bożej, która powołuje człowieka do istnienia i otwiera przed nim możliwości działania w okolicznościach, w których przezeń świadectwo może okazać się najbardziej pożyteczne, służyć umocnieniu wiary i pomnożeniu miłości między ludźmi. Jest rzeczą zadziwiającą, świadczącą o mocy Bożej Opatrzności, że we właściwym miejscu i czasie pojawiają się ludzie, którzy potrafią w odważnych słowach, nie siląc się na oryginalność i nie podążając za panującą modą, w prosty sposób mówić i świadczyć o zamyśle, jaki Stwórca powziął o człowieku. Bez wątpienia taki zamysł Bóg powziął o archimandrycie Grzegorzu Peradze, gdy jako młodego człowieka wywiódł go z Gruzji i przez Niemcy, Belgię i Francję, już jako kapłana i mnicha, przyprowadzić do Polski, aby w tym kraju, który stał się jego drugą Ojczyzną, jako męczennik mógł zakończyć swoje życie. Z pewnością podobny zamysł Stwórca powziął o świętym Maksymilianie Kolbe, świętej Teresie Benedykcie od Krzyża (Edycie Stein) oraz wielu innych, mniej znanych kapłanach, mnichach i mniszkach, a także teologach, jak ewangelicki teolog Dietrich Bohnhoeffer, którzy z miłości do Boga i drugiego człowieka złożyli świadectwo wierności prawdzie w Jezusie Chrystusie. Ci wszyscy świadkowie, którzy swoją postawą urzeczywistnili ideę wyrażoną przez innego męczennik Kościoła prawosławnego w Polsce świętego kapłana Maksyma Sandowycza – „Moja polityka to Święta Ewangelia”, w tych mrocznych czasach wojny i nienawiści byli promieniem pokoju i miłości Bożej na wskroś przenikającym człowieczeństwo, pomimo jego upadku, zniewolenia i śmierci.
Od początku istnienia chrześcijaństwa wyznawcy Chrystusa płacili życiem za swoją wiarę. Historia Kościoła naznaczona jest krwią męczenników. Na przestrzeni stuleci, męczeństwo nie oznaczało jednak dla wierzących ani wyroku losu, który w pewnych okresach historycznych stawał się nieuchronny, ani też znoszenia bezcelowego cierpienia, które nikomu by nie służyło. Rozumiane było natomiast jako ideał: najbardziej radykalna możliwość naśladowania Chrystusa. Przedmiotem męczeństwa w rozumieniu chrześcijańskim jest więc osoba i dzieło Jezusa Chrystusa, za które to męczennik oddaje dobrowolnie swoje życie. Chrystus, Pierwszy Męczennik, dobrowolnie poszedł na śmierć, a każdy kolejny męczennik, jako „drugi Chrystus”, powołany jest do tego samego. Jezus Chrystus, będąc prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, stał się ofiarą pojednania człowieka z Bogiem (por. Rz 5, 10; 2 Kor 5, 18; Kol 1, 20-21). Męczennik, jako „drugi Chrystus”, staje się ofiarą pojednania człowieka z człowiekiem. Ksiądz Józef Tischner pisząc o męczeństwie stwierdza: „Jak można zepsuć widok ofiary, zamazać jej sens, sprawić, że staje się niezrozumiała? Psujemy widok ofiary, gdy zachowujemy obraz samego zniszczenia, a zamazujemy istotny sens wydarzenia (…). Ofiara to coś więcej niż okrucieństwo. Ona świeci dodatkowym blaskiem i rzuca światło na poświęcenie, które stało się wielką możliwością człowieka. Ofiara to ból i śmierć z sensem. Sens sprawia, że ofiara wyrasta ponad okrucieństwo. Człowiek jest istotą zdolną do ofiary (…). Ale idea ofiary to także jeszcze nie wszystko. I na niej kładzie się cień Złego, który zepsuł dzieło stworzenia i nie pozwala widzieć rdzenia rzeczywistości. Istotą ofiary nie jest bowiem to, że boli, (…), że się od niej umiera. Istotą ofiary jest dar. Idzie o to, by darować siebie i w darze tym odzyskać siebie: «Kto straci siebie, ten ocali siebie»”[44]. W tym kontekście proroczo brzmią słowa poematu pt. Hymn Cherubinów autorstwa świętego Grzegorza Peradze, gdzie opisał swoje mistyczne przeżycia podczas ciężkiej choroby w Bonn w 1930 roku, kiedy to – jak sam zaświadcza – omal nie umarł[45].
 
„A dzisiaj zrozumiałem, dzisiaj doświadczyłem
Radości przedziwnej i przedziwnej chwały!
Serce grzeszne zatrzepotało – pełne krwi samo siebie składa w ofierze!
Świadomość zamarła, język umilkł, (…)
Ciało chłód ogarnął, a potem nieskończone ciepło ogrzało.
I dotknąłem nieba jak łuku, i ziemi, co była pod ręką.
Stał mi się wtedy zrozumiały świat cały, marność całej ludzkości,
Korzeń i sens wszystkich ludzkich grzechów. (…)
Wtedy właśnie z nieba usłyszałem głos:
«Gdzie dążysz biedny sługo?
Pozostań z ludem swoim, stań się mostem do nieba,
Nie mierz świata całego garściami!
Ukochaj i troszcz się o niego,
W nim zamysł odszukaj Boży!»”[46].
 
Święty apostoł Paweł stwierdza: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił na posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania” (2 Kor 5, 17-19). Męczennik jest zatem krzewicielem pokoju i jako „czyniący pokój” staje się „nowym stworzeniem” – człowiekiem godnym miana syna Bożego, jak głosi Jezus Chrystus w Kazaniu na Górze. Łaska męczeństwa jest więc łaską przebóstwiającą, dzięki której człowiek staje się ludzką hipostazą – człowiekiem integralnym. „Hipostaza – pisze Paul Evdokimov, powołując się na Ambiguorum Liber święty Maksyma Wyznawcy – to przekraczanie siebie, wykraczanie poza samo człowieczeństwo, i w tym sensie osoba tworzy się w miarę, jak przekracza sama siebie. (…) Osoba – prosopon – jest powołana, by stać się hipostazą, by dojść do zjednoczenia przez miłość natury stworzonej z naturą niestworzoną dzięki napełnieniu się łaską (…). Człowiek przez łaskę jednoczy w swej hipostazie stworzonej to, co boskie, z tym, co ludzkie na obraz Chrystusa i staje się «stworzonym Bogiem» – Bogiem przez łaskę. (…) Hipostaza jest więc osobowym, jedynym i niepowtarzalnym sposobem istnienia każdego chrześcijanina”[47].
Bez wątpienia św. Grzegorz Peradze, oddając swoje życie za życie drugiego człowieka, zaświadczył, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym i przez Jego imię darowane jest życie wieczne. W ten sposób złożył świadectwo wiary w Boga, ale i w stworzonego na obraz i podobieństwo Boże człowieka, który realizując swoje powołanie do świętości i przebóstwienia staje się człowiekiem integralnym. „Jest tylko jedna jedyna wartość – pisał św. Grzegorz Peradze, kapłan-męczennik, profesor Uniwersytetu Warszawskiego – która nie ma ceny i jest niezniszczalna, dla której sam Syn Boży, Zbawiciel nasz Jezus Chrystus nie oszczędził swego życia: jest to godność człowieka i nieśmiertelność jego duszy. Tej duszy, bielszej od aniołów, powinniśmy służyć tutaj, aby zachować ją niewinną i nieskalaną w tysiącach doświadczeń”[48].


[1] Zob. Żywot świętego ojca naszego kapłana-męczennika archimandryty Grzegorza Peradze, „Pro Georgia”, 2006, nr 14, s. 5-20. Od 2010 roku Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego wydaje Dzieła zebrane św. Grzegorza Peradze pod redakcją naukową ks. Henryka Paprockiego (G. Peradze, Dzieła zebrane, (red. naukowa ks. H. Paprocki), t. 1-3, Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010-2012).
[2] Grzegorz Peradze, W służbie kultury gruzińskiej, [w:] tenże, Dzieła zebrane, t. 1, s. 52.
[3] Por. Żywot świętego…, dz. cyt., s. 10-11.
[4] Cytaty z Biblii za Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, oprac. Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, wyd. 3 popr., Wydawnictwo „Pallottinum”, Poznań-Warszawa 1980.
[5] Zob. Grzegorz Peradze, Sens prawdziwego obywatelstwa, [w:] tegoż, Dzieła zebrane, t. 3, s. 193-228.
[6] Zob. tenże, Kazanie wygłoszone w Paryżu podczas pierwszej liturgii w języku gruzińskim (31 maja 1931 roku), [w:] tegoż, Dzieła zebrane, t. 3, s. 187-191.
[7] Zob. tenże, Kim jest dla nas Szota Rustaweli, [w:] tegoż, Dzieła zebrane, t. 3, s. 151-152.
[8] Tenże, Kazanie na Święto Bożego Narodzenia, [w:] tegoż, Dzieła zebrane, t. 3, s. 229.
[9] Zob. tamże.
[10] H. Paprocki, Prawosławna koncepcja człowieka, „Elpis”, 6 (2004) z. 9-10, s. 27.
[11]Tamże, s. 31.
[12] „Спасаться нельзя в одиночку, невозможно изолированное спасение. Спасаться можно только с ближним, с другими людьми и миром.” (M. Бердяев Дух и реальность. Основы богочеловеческой духовности, глава I, 1, [w:] http://www.magister.msk.ru/library/philos/berdyaev/berdn014.htm#07, dostęp 25. 04. 2013).
[13] O. Clement, Trzy modlitwy, tł. K. Łukowicz, Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 18.
[14] Tamże.
[15] Zob. Tertulian, Apologetyk XVII, 6, tł. J. Sajdak, POK, t. XX, Księgarnia Akademicka, Poznań 1947, s. 79.
[16] Grzegorz Peradze, Kazanie wygłoszone w Paryżu, dz. cyt., s.188-189.
[17] Tenże, Kazanie na Święto Bożego Narodzenia, dz. cyt., s. 229.
[18] M. Heidegger, List o „humanizmie”, tł. J. Tischner w: tegoż, Znaki drogi, tł. zbior., Fundacja „Aletheia”, Warszawa 1995, s. 151.
[19] Według św. Ireneusza z Lyonu (ok. 140-202) „Chwałą Boga jest żyjący człowiek” (cyt. za Św. Ireneusz z Lyonu, Przeciw herezjom, IV, 20, 7, w: tegoż, Chwałą Boga żyjący człowiek, (red. J. Comby, D. Singles), tł. W. Myszor, Cerf – Karios – Wydawnictwo „M” – Wydawnictwo „Znak”, Paryż – Kijów – Kraków 1999, s. 86).
[20] Grzegorz Peradze, Kazanie na Święto Bożego Narodzenia, dz. cyt., s. 229-230.
[21] Tamże, s. 230.
[22] Tamże, s. 231.
[23] Grzegorz Peradze, Sens prawdziwego obywatelstwa, dz. cyt., s. 195.
[24] Zob. tamże.
[25] Grzegorz Peradze, Kazanie wygłoszone w Paryżu, dz. cyt., s. 189.
[26] Tenże, Religia Szoty Rustawelego, [w:] tegoż, Dzieła zabrane, t. 3, s. 153.
[27] Tamże, s. 154.
[28] Zob. Pierwsza modlitwa wiernych, [w:] Boska Liturgia świętego ojca naszego Bazylego Wielkiego, Warszawska Metropolia Prawosławna, Warszawa 2005, s. 61.
[29] Grzegorz Peradze, Kazanie wygłoszone w Paryżu, dz. cyt., s. 188.
[30] Tenże, Kim jest dla nas Szota Rustaweli, dz. cyt., s. 152.
[31] Tenże, Sens prawdziwego obywatelstwa, dz. cyt., s. 200.
[32] Chodzi o Pismo Święte w języku nowogruzińskim, wydaną w Moskwie w  1743 roku (zob. J. Woźniak, Biblia gruzińska, „Pro Georgia”, 19 (2009), s. 104).
[33] Grzegorz Peradze, Sens prawdziwego obywatelstwa, dz. cyt., s. 201.
[34] Tenże, Sens prawdziwego obywatelstwa, dz. cyt., s. 197-199.
[35] Tenże, Kazanie wygłoszone w Paryżu, dz. cyt., s. 190.